piątek, 18 października 2019

Ciemna strona wyjazdu do Tajlandii

Jak już zapewne wiecie nasze przygotowania do podróży zaczynają się od czytania o danym kraju lub miejscu. Do tych w najdalszych zakątkach jednak trzeba się bardziej przyłożyć niż do wyjazdu do sąsiedniego kraju. Tym razem nie było to jednak tak łatwe!

Oczywiście czytanie nie należy do trudnych czynności - żeby nie było 😉 Problem jednak leży gdzieś indziej. Wszystkie informacje były dostępne - ba! nawet znaleźliśmy więcej niż planowaliśmy... Jedno zagadnienie jednak dość często się powtarzało: "inna flora bakteryjna". No ok. Przyjęliśmy do wiadomości to, że zęby należy myć woda z butelki i że najlepiej jeść chili. Nie zastanawialiśmy się jednak dlaczego...

Odpowiedź była dla mnie dość bolesna.

Jak to tak naprawdę jest z tą Tajlandią? Czy wyjazd może okazać się prawdziwym wyzwaniem dla przeciętnego Europejczyka? Co możemy zastać i czego się spodziewać?
I najważniejsze... Czy w ogóle warto tam jechać?!

Aonang Beach, plaża Aonang


Jeśli miałabym dać jedną złotą radę dla osób, które wybierają się do Tajlandii to brzmiała by właśnie tak: "pamiętaj o żelu antybakteryjnym, nawilżających chusteczkach i tabletkach przeciw biegunce - z resztą już sobie dasz radę". Ciekawa nie?
Osobiście uważam, że można zapomnieć zabrać majtek ze sobą ale nie tych trzech rzeczy.
W twojej głowie pewnie teraz wirują pytania typu: dlaczego? Czemu właśnie to? I pewnie też: co za walnięta rada, bez sensu. A no właśnie, że nie.

Inna flora bakteryjna tak naprawdę oznacza inną higienę osobistą, kompletnie inną od tej do której jesteś przyzwyczajony. Do tego stopnia, że jeśli nigdy nie interesowałeś się tym wcześniej to możesz doświadczając tego przeżyć szok i odruch wymiotny w jednym czasie.

Toaleta - magiczne słowo klucz. Dla nas oczywiste, nie zmieniające się niezależnie od miasta czy kraju europejskiego, w którym jesteśmy. Rzecz tak oczywista, że nawet nie wpadnie nam do głowy by mogło tego nie być, lub żeby było w stanie hmmm... nie do przyjęcia?
Wyobraźcie sobie więc prostą sytuację... Jesteś na jednej z wysp, musisz na dwójkę i w końcu jest toaleta! Wbiegasz, patrzysz a tam muszla w podłodze. Masz tylko po boku miejsce na nogi by zrobić TO "na Małysza" ściągasz bieliznę i robisz swoje. Po fakcie z ulgą i szczęściem w oczach szukasz papieru toaletowego i NIC. Na wprost Ciebie znajduję się tyko i wyłączne ogromna beczka z wodą i rondlem w środku. Pozostaje Ci jedynie skorzystać z dóbr, które są Ci dane. Wychodząc idziesz z tą felerną ręką, która ma ślady twojego tyłka na sobie do umywalki... jedynej potrzebnej rzeczy w tej chwili by na wycieczce móc dalej normalnie funkcjonować. No i jest! Ha! Niespodzianka! Nie ma ani wody w niej ani mydła w pobliżu,
Pozostaje Ci jedynie spędzić resztę dnia na wyspie nie drapiąc się po nosie 😁😂

kibel w azji, toaleta w azji
Ta toaleta jeszcze była w dobrym stanie

To jeszcze nic. Inaczej jest gdy sam tego doświadczysz a inaczej gdy zobaczysz to na własne oczy. Swój tyłek idzie jakoś zaakceptować i spędzić tak resztę dnia, czyjś już niekoniecznie.

Sytuacja numer dwa. Sławne street food czyli jedzenie sprzedawane z wózka na ulicy. Ta kobieta, która podaję Ci jedzenie również ma potrzeby na dwójkę lub okres. Przecież to nie sklep gdzie ma toaletę... gdzie więc TO robi? Do wiadra za rogiem. I tu się zaczyna zabawa bo wyobraź sobie, że chcesz zamówić jedzenie, zastanawiasz się jednak, który z wózków wybrać. Siedząc na murku po drugiej stronie ulicy obserwujesz gdzie jest największy ruch bo masz nadzieję, że tam będzie najsmaczniej. Zauważasz jednak kobietę, która siedzi na wiadrze, potem używa wody z beczki i prosto po tej czynności idzie do swojego wózka i sprzedaje nieświadomym tego co się przed chwilą wydarzyło turystom jedzenie nakładając je rękami bez rękawiczek. Nie umytymi rękami bo przecież nie ma gdzie! Właśnie w tym momencie rozwiązuje się zagadka "dlaczego jeść wszystko z chilli?". Ostre zabija bakterie. Bez tego czeka Cię dobre kilka dni jak nie tygodni spędzania z tabletkami przeciw biegunce lub w toalecie.
W moim przypadku było niestety tak, że mnie po ostrym boli żołądek więc z początku wyprawy darowalam sobie chilli... Efektu się możecie domyślić 😉

Na urlopie zawsze nam się wydaje, że spotkamy nowych, fajnych i życzliwych ludzi. Sądzimy, że możemy wrócić z nowymi przyjaźniami więc jedziemy z mega pozytywnym nastawianiem do wszystkich, których spotkamy.
Nie możemy jednak zapomnieć o tym, że jesteśmy turystą a na takich czeka wielu oszustów na miejscu. Przede wszystkim biały człowiek równa się kasa tak więc większość produktów będzie dla nas po zawyżonej cenie. Trzeba porównywać, sprawdzać i nie dać się oszukać gdyż można stracić naprawdę sporo gotówki niepotrzebnie!
Kolejne oszustwo? Taksówki lub tuk-tuki. Nagminnie i po hamsku. Cena potrafi być 5-10 razy wyższa niż ta normalna! Tu więc polecamy ściągnąć sobie aplikacje GRAB. Jeśli nie chcecie zamówić przez nią transportu to przynajmniej zobaczycie jaka powinna być prawidłowa cena za waszą trasę. Taka mała bzdura a ile gotówki w kieszeni zostaje 😉

China Town Bangkok, Ruch w Bangkoku

Ruch uliczny w Bangkoku, Bangkok, Miasto nigdy nie śpi

Przygotujcie swoje żołądki na nie mały roller coaster! Będzie niezła jazda zapachowa! Głównie w tych większych miastach spacerując po ulicach średnio co kilka kroków zmienia się odczuwalny zapach... Pyszne jedzenie, chilli wypalające nos i gardło, zapach gówna z kanalizacji, benzyny i od nowa! 😁 Dodaj do tego niesamowitą duchotę i wysoką temperaturę i wrażenia masz niezapomniane! 😂 Zdecydowanie nie polecamy mieć kaca w takim miejscu!
Wilgotność jest kompletnie inna niż u nas. Słońce smaży bardzo ostro więc odpowiednie olejki są niezbędne. Jest to wszystko odczuwalne do tego stopnia, że wychodząc z lotniska czujemy się jakbyśmy w solarium ustawionym na maxa dostali mokrą szmatą w twarz.

Uwielbiamy kąpać się w morzu, zawsze. A jak nie ma takiej możliwości bo za zimno to chociaż pochodzic boso brzegiem...
Nie w Tajlandi.
Oczywiście jedną z pierwszych rzeczy, które zrobiliśmy po przyjedzie na Krabi to założenie stroju kąpielowego i wejście do morza. Przecież nie można inaczej gdy jest tak piękne w kolorze i ciepłe... Samo zaprasza! I wierzcie mi lub nie ale to była kąpiel której nigdy nie zapomnimy...
Plaża Noppharat Thara słynie z tego, że jest idealna dla rodzin z dziećmi. Brzeg jest baaaardzo długo płytki więc dziaciaki mogą czuć się bezpieczne. By dorosły człowiek mógł się cały zamoczyc musi więc się przejść niezły kawałek wgłąb morza. Woda niby przeźroczysta jednak czym dalej idziesz tym tracisz w końcu widok swoich nóg. No i idziemy tacy szczęśliwy z tego gdzie jesteśmy, że razem, że pięknie...  I nagle Adrian zaczyna krzyczeć jak jeszcze nigdy w życiu! Odskoczył ode mnie i zaczął machać nogą! Coś mu się przyczepiło do nogi i nie chce puścić! Nie wiadomo co to jest, czy zaraz ugryzie lub zrobi inna krzywdę... Pech był taki, że machał tą nogą w moją stronę i to ustrojstwo przeskoczyło z niego na mnie! Więc ja też zaczęłam się nieziemsko drzeć... Założę się, że na brzegu mieli z nas niezły ubaw 😂 W każdym razie była to ośmiornica, która postanowiła nas przywitać i się przytulić do naszych nóg...
Był to pierwszy i ostatni raz gdy pływaliśmy w morzu przy brzegu. Jak nigdy serdecznie zaprzyjaźniliśmy się z hotelowym basenem 😂
Dodam jeszcze, że chodząc po plaży masz efekt odsuwajacego się piasku sprzed twoich stóp. Żyją w nim malusieńskie krabiki, które na twój widok zakopują się ze strachu że je rozdepniesz.

Noppharat Thara Beach, Thailand Beach, Plaża w Tajlandi

Od czasu wyjazdu do Tajlandii stwierdzenie, że ktoś jest "wredny jak małpa" nabrało dla nas nowego znaczenia. One są nieziemsko wredne! Do głowy by mi nie przyszło, że aż tak. Najbardziej się o tym przekonaliśmy na jednej z wycieczek. Mieliśmy zdobyć szczyt na którym znajduje się świątynia Tiger Cave Temple. By się tam dostać musisz więc pokonać 1237 schodów. Wiadomo, że przy takim wysiłku (który przykładowo dla mnie był kosmiczny w takiej temperaturze) jedyna niezbędna rzecz do życia to woda. Jakie zdziwienie było nasze gdy zobaczyliśmy turystę za nami któremu małpa wskoczyła na plecak, uderzyła go w głowie wraz z nieziemski krzykiem, otworzyła go sobie i ukradła mu właśnie wodę. I weź ją tu złap jak zaraz przyleci stado innych i będą bronić wody jako swojej własności... Masakra. To samo przydarzyło się gdy schodzilismy w dół. Małpie spodobała się chusta kobiety więc postanowiła sobie ją zabrać... Jaka walka była gdy Adrian chciał jej ją odebrać 😂 żałuję że nie zdążyłam tego nagrać!


Wredny jak małpa

Wredny jak małpa

Wycieczki zorganizowane w Tajlandii maja naprawdę mało wspólnego z wypoczynkiem. Turyści odbierani są z hotelu samochodem, w którym siedzą na pace jak świnki. Wszystko jest w biegu. Doplywajac longboat na wyspę masz 15-30 minut i znowu do następnej gdyż program trzeba zrealizować. Jeśli więc zajmiesz się fotografowaniem tych wszystkich cudów świata osobiście nie zdążysz się nacieszyć, że w ogóle tam jesteś gdyż już płyniesz dalej. Adrian do dziś ma nagranie jak 5 dnia z rzędu przy śniadaniu miałam nadzieję, że w ogóle nie przyjadą i będę mogła wrócić do łóżka spać 😂

Transport ludzi, ludzie jak bydło

Najgorsze wspomnienia z Tajlandii dotyczą jednak zwierząt. Niesamowicie dużo bezpańskich psów, które z głodu zachwycają się znalezionym bananem. Koty... Spotkaliśmy jednego na wyspie Jamesa Bonda, który wręcz błagał nas o odrobinę wody ☹️ Serce mi się łamało gdyż nie mogłam na longboat zabrać go ze sobą ☹️
Najbardziej delikatnym tematem są jednak słonie. Przyznaję, że wybraliśmy się na przejażdżke nimi po dżungli jednak przysięgłam sobie, że jeśli "kierowca" skrzywdzić słonia na moich oczach to dostanie takiego kopa, że spadnie! Nic takiego się nie wydarzyło. Widzieliśmy hodowle, karmilismy je... Było czysto a one były zadbane. Nie wszędzie jednak tak jest. W innym miejscu jak podeszłam do słonia by go pogłaskać ten się popłakał 😭 Rany co ja bym dała żeby wtedy wsadzić go do walizy i zabrać ze sobą... Na moich oczach krzywdy mu nie zrobili jednak nie mogło mu tam być dobrze. Aż serce nawet dziś boli na wspomnienie...
Tak więc dla kogoś kto zdecydowanie kocha zwierzęta wiele widoków nie będzie łatwych...

Jazda na słoniu w Tajlandi, Słoń w niewoli
Ten był szczęśliwym słoniem

Płaczący słoń, Słonie w Tajlandi
Ten już niestety płakał 

Poza tym kilka małych spraw:

  • W Bangkoku syf na ulicach nieziemski! Spacerując po nocy można znaleźć całe hałdy śmieci na ulicy
  • W mniejszych miastach bardzo mało osób mówi po angielsku
  • Napój w sklepie z lodówki jest droższy niż ten z półki - mimo, że dokładnie ten sam
  • A na koniec cudowne "thai massage" słyszalne co kawałek... Niech was nie zawiedzie niesamowita ilość butów przed wejściem. W środku jest pusto a obuwie jest chyba zebrane od całej rodziny by turysta myślał, że takie tłumy w środku. 
Śmieci na ulicach

Brudna rzeka

Nie mówię w żadnym wypadku żebyście tam nie jechali. Nie mówię też że jest nie smacznie, brzydko, że wszyscy to oszuści i tylko na Ciebie czekają. Ten tekst jest po to by Wam uświadomić na co powinniście się przygotować wyjeżdżając tak daleko. Lepiej wiedzieć przed czasem i mając to na uwadze być miło zaskoczonym na urlopie niż na odwrót.

Tak więc osobiście mimo tego wszystkiego co napisaliśmy powyżej uważamy, że warto jechać do Tajlandii i zwiedzić ten kraj. My z pewnością tam wrócimy. Wystarczy się tylko odpowiednio naszykować 🙂 Jest to niesamowicie piękne miejsce i możecie tam spędzić jedne z najlepszych wakacji w życiu!

Przy następnych postach z pewnością pokażemy wam tą "jasną i piękną stronę" wyjazdu do Tajlandi. Jesteśmy pewni, że patrząc na zdjęcia zdecydujecie się tam pojechać!

Mając na uwadze powyższy post pakujcie torby w najpotrzebniejsze rzeczy, kupujcie bilet i w drogę! ❤️

O Tajlandii również przeczytacie tutaj:


A do innych krajów zapraszamy tu:

Brak komentarzy: